Na celowniku lewicowych mediów

Głównym zarzutem wobec nowego prezesa janowskiej stadniny jest fakt, że nie jest on pasjonatem koni i „nigdy nie siedział w siodle”.

– Każdy ma prawo do swoich opinii. Rozumiem środowiskowe zależności, z pokorą przyjmuję krytykę. Myślę jednak, że uczciwiej byłoby poczekać z nią na efekty mojej pracy. Powierzono mi zadanie uporządkowania należącego do państwa przedsiębiorstwa i chcę się z niego wywiązać – powiedział portalowi wpolityce.pl prezes Skomorowski, który zastąpił na stanowisku Marka Trelę.

Raport NIK, kontrola CBA Przypomnijmy, iż Najwyższa Izba Kontroli stwierdziła w janowskiej stadninie m.in. nieprawidłowości związane z wyceną koni. Z kolei Agencja Nieruchomości Rolnych w specjalnym komunikacie wskazywała na brak w Janowie Podlaskim odpowiedniego nadzoru hodowlano- weterynaryjnego na końmi arabskimi czystej krwi. Zaniedbania miały m.in. doprowadzić do śmierci wartej 3 miliony euro klaczy. Inne zarzuty dotyczą pobierania przez zagranicznych kontrahentów większej liczby zarodków, niż dopuszczają to polskie regulacje, a także niekorzystnych umów dzierżawy, zawieranymi przez poprzedni zarząd z zagranicznymi kontrahentami.

W ostatnich dniach Cezary Gmyz, dziennikarz pracujący m.in. dla tygodnika „Do Rzeczy” ujawnił treść dokumentów pozostałych po przeprowadzonej jeszcze w czasie rządów PO- -PSL kontroli stadniny przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Ze sprawozdania lubelskiej delegatury CBA wynika m.in., że w latach 2011-2012 stadniny (także janowska) przyniosły 18 milionów zł straty. Zastanawiająca jest też rola spółki, która organizowała od 2001 r. Narodowe Pokazy Koni Arabskiej Czystej Krwi w Janowie – firma miała zagwarantowane nawet 12 procent od wartości każdego sprzedanego konia i potrafi ła zarobić blisko 3 mln złotych rocznie. Jakby tego było mało spółka dostawała też pieniądze z opłat za stoiska podczas imprez a za wejściówki płacić musieli także… właściciele stadniny, czyli ANR. Właścicielka rzeczonej firmy jest dziś jedną z najbardziej zagorzałych obrończyń prezesa Treli.

Praca mimo medialnej wrzawy – Wyjaśnienie i uporządkowanie tych spraw jest moim celem na najbliższe tygodnie i miesiące. Badamy też zasadność rozmaitych umów zawieranych przez stadninę, przyglądamy się wydatkom, bo chcemy je zracjonalizować. Rozwiązujemy również codzienne, prozaiczne problemy, jakim jest na przykład plaga dzików, plądrujących nasze uprawy. Mimo medialnej burzy robię po prostu to, co do mnie należy – informuje prezes Skomorowski. Nie chce on oceniać poprzednika.

– Szanuję pracę każdego, kto przyczynił się w przeszłości do rozwoju stadniny. Mam tylko wrażenie, że niektórzy zapominają, iż na sukces składa się praca zespołu, a nie jednostek. Ja chcę maksymalnie wykorzystać potencjał janowskiej ekipy. Jestem tylko administratorem. Myślę, że do tej roli przygotowało mnie wykształcenie i dotychczasowa droga zawodowa — podkreśla zarządca janowskiej stadniny, który ukończył organizację i ekonomikę przedsiębiorstw rolnych na UMCS, zajmował się m.in. finansowaniem rolnictwa pracując w bankach oraz przeszedł wszystkie szczeble kariery w ARiMR.

– Wiem, czym jest ciężka praca. Znam od podszewki specyfikę przedsiębiorstw rolnych. Mam zaszczyt pracować z doskonałym zespołem. Jestem przekonany, że wspólnie damy radę, a stadnina w Janowie Podlaskim będzie prawdziwą chlubą regionu i Polski – powiedział portalowi wpolityce.