Modlitwa w małym Katyniu

Jest 2016 rok, a wciąż nie wiadomo ilu żołnierzy przede wszystkim Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich zamordowanych przez Sowietów kryją mogiły na Uroczysku Baran, zwanym Małym Katyniem: 600, 2000, a może więcej?

Głównym punktem tegorocznych uroczystości była Eucharystia, której przewodniczył ks. Paweł Siedlanowski, dyrektor Katolickiego Zespołu Edukacyjnego w Siedlcach, Apel Poległych oraz złożenie kwiatów pod pomnikiem pamięci zamordowanych żołnierzy polskich formacji niepodległościowych, odsłoniętym w 1993 r. staraniem ks. Tadeusza Dzięgi, proboszcza kąkolewnickiej parafii oraz Zbigniewa Pucka, mieszkańca wsi Jurki.

W oprawie uroczystości uczestniczyły: zamojski Chór Służby Więziennej, Orkiestra Wojskowa i Kompania Honorowa I Warszawskiej Brygady Pancernej z Siedlec oraz zespół śpiewaczy „Wrzos”. Gimnazjaliści z Kąkolewnicy przygotowali patriotyczne przestawienie.

Wicewojewoda lubelski Robert Gmitruczuk podczas okolicznościowego wystąpienia przypomniał tragiczne wydarzenia sprzed 72 lat, opisane piórem Jana Kołkowicza w książce pt. „Uroczysko Baran”:

– „Teren uroczyska poryty był starymi rowami z lat I wojny światowej, nazywanymi przez miejscową ludność fosami. NKWD wykorzystało te „udogodnienia” do grzebania pomordowanych.

W styczniu 1945 roku, kiedy ruszył front na Wiśle, Sowieci zaczęli pośpiesznie zacierać ślady. Opuszczając Kąkolewnicę splantowali stare rowy, a na nich zasadzili młode sosenki. Nie skryły one jednak tajemnicy.

Ziemia po latach przemówiła. Przez całe następne lata rozmywana deszczem, rozgrzebywana przez lisy i bezpańskie psy, zaczęła niby w rozpaczliwym geście skargi wyrzucać na zewnątrz swój straszliwy owoc: kości ludzkie, grzebane płytko, zasypywane niedbale. Czaszki, piszczele i żebra walały się po całym uroczysku. Ludność choć paraliżowana strachem, bo UB wciąż węszyło, zbierała je ukradkiem i zakopywała po kryjomu w sobie tylko znanych miejscach”. Tam na uroczysku jest wymowny znak: ziemia milczy, las pamięta.